sobota, 8 lutego 2014

00. Prologue



   Czarne chmury zebrały się na niebie, przysłaniając okrągłą tarczę księżyca wiszącego nad Mullingar. Wiatr był tak silny, że kolorowe liście wirowały jak szalone. Z dala słychać było głośne krzyki i śmiechy dzieci.

      - Gina, widziałaś? - krzyknął mały chłopczyk wskazując na błyskawicę, która przeszyła ciemne niebo. Po chwili do ich uszu doszły groźne dźwięki nadchodzącej burzy.
     - Chodźmy do domu, Niall, boję się! - powiedziała głośno dziewczynka, nie zatrzymując się ani na chwilę.
     - To mi odpowiedz! - krzyknął wysoki i chudy blondynek, starający się ją dogonić. Była od niego mniejsza prawie o 4 cale, ale biegała szybciej niż większość chłopców w ich klasie.
     - Nie! - odpowiedziała zirytowana, lecz odetchnęła z ulgą, kiedy jej białe tenisówki dotknęły wreszcie asfaltu.
        - Nie chcesz odpowiedzieć, czy nie wyjdziesz za mnie?! - odkrzyknął chłopczyk.

   Gina przewróciła oczami. Niall był jej najlepszym przyjacielem, ale zawsze pakował ich w kłopoty. Tak jak teraz. Jej mama pewnie bardzo się o nią martwiła bo wiedziała, że Gina bała się burzy.

       - Mam dziewięć lat! Przede mną całe życie. - powiedziała, po czym zatrzymała się na środku chodnika. Zatknęła za uszy swoje rozwiane, ciemne włosy umazanymi z ziemi palcami. Musiała zgubić gdzieś po drodze swoją żółtą frotkę. Niall dysząc ciężko, zatrzymał się zaraz przy niej. Gonił ją praktycznie od lasu, kiedy Gina zauważyła, że zbiera się na burzę.
      - Jestem rok starszy, zaopiekuję się tobą. - chłopczyk wypiął dumnie swoją chuderlawą pierś i zabrał się pod boki.

   Gina otwierała usta, żeby coś mu odpowiedzieć, lecz wtedy niebo zaraz nad nimi przeszyła kolejna błyskawica, a sekundę później głośny grzmot rozbrzmiał im w uszach. Przerażona dziewczynka krzyknęła i zacisnęła oczka. Niall podskoczył przestraszony, lecz szybko zareagował i objął drżącą Ginę swoimi patykowatymi rękami.

     - Musimy się gdzieś schować, bo zaraz zacznie padać. - dziewczynka kiwnęła energicznie głową ukrytą w ramionach chłopca. Nim zdążyli się obejrzeć, na asfaltowej drodze powstały wielkie kałuże. Deszcz obmywał liście, krzewy i uciekające przed nim dzieciaki. Błyskawice co chwilę rozświetlały niebo, mimo tego krajobraz wcale nie wydawał się ani odrobinę jaśniejszy.

   Wreszcie dobiegli do jakiejś starej, zaniedbanej szopy. Niall modlił się, żeby tylko dach był szczelny. Chłopak okrążył drewnianą budowlę po czym nie znajdując wejścia, zabrał się za odrywanie bocznych desek. Zajmowało mu to trochę czasu dlatego kiedy usłyszał szczękanie zębów zmarzniętej Giny ściągnął swoją bluzę i okrył jej ramiona.
   Wreszcie udało mu się wyrwać jedną spróchniałą deskę. Odrzucił ją i uśmiechnął się do dziewczyny, wskazując jej wejście.

     - Uważaj, nie dotykaj. - ostrzegł przyjaciółkę.
     - Czemu?
     - Może tam być dużo drzazg. - odpowiada, po czym sam wślizguje się do środka.

   Panował tam duży bałagan, lecz ważne było to, że drewniane belki chroniły ich przed deszczem i wiatrem.    Niall znalazł jakąś podłużną deskę w sam raz dla dwójki chudych dzieciaków.
   Objął zmarzniętą i przerażoną Ginę rękami, a ona wtuliła się w jego kościste ciało.

     - Zaśpiewasz mi piosenkę? - pyta dziewczynka.

   Niall śpiewał, odkąd Gina sięgała pamięcią. Kiedy bawili się w piaskownicy, szli razem do szkoły, na przerwach. Trochę mu tego zazdrościła bo zawsze miał najlepsze oceny z muzyki, a pani Donovan zachwycała się jego delikatnym głosikiem.
   Za to Ginę śpiew Nialla zawsze uspokajał.

     - A co byś chciała?
     - Ninna ninna

   Ninna Ninna była starą irlandzką kołysanką, którą do snu zawsze śpiewała mu babcia. Niall wolał tą angielską wersję, więc odchrząknął i zaczął cicho śpiewać.

idź spać, idź spać 
w ramionach twojej matki 
idź spać, śliczne dziecko 
idź spać, dziecko tak piękne 
idź spać, idź spać 
w ramionach swojej matki.*

     - Niall? - odezwała się cicho Gina, kiedy przestał śpiewać.
     - Hm?
     - Dlaczego chcesz się ze mną ożenić? - chłopczyk uśmiechnął się.
    - Żebym mógł cię całować i śpiewać ci w każdej chwili. - Gina zadziera głowę, patrząc chwilę na twarz blondyna. Jego krzywe ząbki i niebieskie oczy.
   Po raz drugi tego wieczora, kiedy chciała coś mu powiedzieć, przerwał jej głośny grzmot pioruna. 


_________________________________________________________
Hej, muffinki! 
Witam was na prologu mojego nowego opowiadania! 
Może ktoś mnie zna z twittera lub z poprzedniego opowiadania, hm?
Bardzo was proszę o skomentowanie tego, będzie mi niezmiernie miło usłyszeć waszą opinię! 

kocham,
Cinna

Ps. Jeżeli macie twittera, wklejcie link do tego opowiadania, to dla was nic takiego, a mi będzie mi łatwiej go rozgłosić!